Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Cóż, nie mogę powiedzieć że jest to druga część ''Księżniczki i biedaczki'' bo ani Niall ani Jade się tutaj nie pojawiają. Dlatego oba opowiadania będą funkcjonować jako oddzielne z kilkoma rzeczami wspólnymi. Wiem, że oczekiwałaś czegoś lepszego. Wiem, że ci się nie spodoba. Po prostu wybacz.
Ostrzeżenia: --
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
~~
Jane była drugim dzieckiem homoseksualnej pary królów. W chwili gdy jej brat osiągnął szesnaście lat, ona miała zaledwie siedem. Dziewięć lat później nadszedł czas aby ona poznała swojego małżonka. Zayn i Louis postanowili zabrać ukochaną córeczkę na jedno z zebrań państw. Pojawiali się na nim władcy sąsiednich krajów. Dziewczyna nie była zbytnio zadowolona z takiej rozrywki. Udawała przed wszystkimi, że świetnie się bawi. Z niechęcią spoglądała na ekscytujących się ojców zastanawiając się do czego to wszystko prowadzi. Edward- władca najbardziej znienawidzonego ale i najgroźniejszego państwa właśnie zabierał głos. Zniesmaczona Jane szepnęła do Zayna, że ma potrzebę i szybko wyszła. Na korytarzu poprawiła wgniecenia w swojej wystawnej sukni. Już miała wejść do damskiej toalety, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Zaskoczona spojrzała na wychodzącego chłopaka.
-Nie pomyliłeś się?- zapytała zdziwiona.
-Nie mam zamiaru szukać męskiej.- odparł niewzruszony.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Nie wyglądał jak następca któregokolwiek tronu. Miał na sobie czarne szaty i glany. Zza rękawa wystawały tatuaże. Posiadał także kilka kolczyków. Przy wystrojonej Jane wyglądał jak biedny chłopak. Samo patrzenie na tak odmienną osobę urzekało ją. Jeszcze nigdy nie poznała kogoś, kto tak otwarcie buntowałby się przeciwko obowiązującym zasadom. Długo nie mogła oderwać od niego wzroku.
~~
-Jane, czy na spotkaniu państw rozmawiałaś z jakimś uroczym młodzieńcem?- zapytał Louis kilka dni później przy wystawnej kolacji w zamku.
Dziewczyna niechętnie podniosła wzrok nie chcąc rozmawiać z rodzicami. Czuła presję z ich strony. Kiedy dwójka domyśliła się, że Jane nic nie powie głos zabrał Zayn:
-Jeżeli nie spotkałaś jeszcze odpowiedniego mężczyzny powiedz nam. Chętnie pomogę tak jak w przypadku twojego brata.
Louis spojrzał gniewnie na małżonka. Nie wierzył własnym uszom, że znów miesza się w nieswoje sprawy. Nie zamierzał zwlekać ze zwróceniem mu uwagi.
-Przypominam ci o naszej umowie. Mieliśmy dać wolną rękę naszej córce w wyborze partnera. Przestań się znów w to angażować albo od ciebie odejdę!- rzucił wściekłym głosem.
Atmosfera w zamku była coraz gorsza a zniesmaczona tym wszystkim Jane wybrała się na spacer.
~~
Wpatrywała się w piękny wieczorny las. Nie chciała wracać do domu. Potrzebowała czasu na odsapniecie od królewskiego życia. Wszystkie zwyczaje i tradycje tylko niszczyły jej życie. Pragnęła się zbuntować, zostać w końcu normalną dziewczyną. Chciała pracować, sama siebie utrzymywać. Długo rozmyślała na ławce aż zza drzewa wyłonił się chłopak. Jane szybko go rozpoznała. Znów wyglądał niedbale. Czarne szaty, krzyż, glany i odsłonięte tatuaże. Jakby taki wygląd był powodem do dumy. Kiedy zobaczył księżniczkę ruszył w jej stronę zajmując miejsce obok.
-My się już chyba spotkaliśmy, prawda?- zapytał zaintrygowany.
-Masz rację, na zebraniu państw.- odpowiedziała uśmiechając się niewinnie.
-Cóż, jestem Harry.
-Jane, miło mi.- uścisnęli sobie dłonie i zaczęli rozmawiać.
~~
Żadna ze stron nie spodziewała się, że ta znajomość tak ich pochłonie. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu dużo rozmawiając, śmiejąc się i planując przyszłość. Wciąż pomiędzy nimi rodziło się uczucie. W pewnym momencie nawet nie ukrywali jak na siebie działają. Jane czuła się wolna i zbuntowana przy swoim chłopaku. Harry natomiast nareszcie spędzał więcej czasu poza murami swojego zamku. Wydawałoby się, że ta relacja dla obydwóch stron jest dobra. Dwudziestego dnia ich znajomości dziewczyna wpadła na szalony pomysł. Postanowiła pokazać wszystkim w Costa Lunie, że ma dość bycia słodką księżniczką. Z pomocą Harry'ego przefarbowała włosy na kolory tęczy, zrobiła kolczyk w języku i wardze i diametralnie zmieniła styl. Gdy tak inna wróciła do zamku wszyscy wybałuszyli oczy przyglądając się jej. Zaynowi momentalnie zrobiło się słabo, źle zrobił zostawiając sprawę bez nadzoru. Tylko Louis jeszcze jakoś się trzymał.
-Dziecko, czy ty masz tatuaż?- zapytał grobowym głosem.
Jane stała się bardziej pewna siebie. Bez żadnego strachu pokiwała głową. Mężczyzna bacznie przyglądał się napisowi nie chcąc w to wszystko uwierzyć. Jane i Harry Styles uświadomił mu w co jego córka się wplątała.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę kim jest ten twój Harry?- rzucił wściekle Zayn.
-Owszem, moim przyszłym mężem.
-Nie moja panno. On jest synem Edwarda- naszego odwiecznego wroga.
~~
Przy obiedzie nikt ze sobą nie rozmawiał. Wszyscy nadal byli wstrząśnięci zachowaniem Jane. W oczach rodziców wyglądała wręcz koszmarnie. Zayn był wściekły z powodu jej wyboru i nie hamował swoich emocji. Na każdym kroku uświadamiał ją, jak bardzo się zawiódł. Cała ta sytuacja denerwowała drugiego króla. Owszem i on nie był uradowany z powodu partnera córki. Nie chciał jednak zmuszać jej do czegokolwiek. Kiedy usłyszał jak małżonek znów fuknął na Jane, nie powstrzymał emocji.
-Możesz do cholery przestać? Mam dość tych ciągłych pretensji!- złość była tak duża, że po chwili widelec, który trzymał w ręce wylądował niedaleko ręki Mulata.
-Mam pozwolić na to by moje dziecko przeszło na złą stronę?- warknął i w odpowiedzi rzucił jedzeniem jakie widniało na jego talerzu.
Atmosfera pogarszała się z każdą sekundą. Krzyki małżonków rosły. Jane przyglądała się temu wszystkiemu z boku nie dowierzając. Zayn i Louis rzucali w siebie jedzeniem, sztućcami, talerzami i filiżankami. Zapłakana postanowiła jak najszybciej opuścić jadalnię. Była już tak blisko gdy nagle za nadgarstek złapał ją Zayn.
-Masz szlaban. Nawet nie próbuj wychodzić ze swojej komnaty.- warknął.
Dziewczyna wyrwała swój nadgarstek nie mogąc dłużej przebywać obok ojca. Spojrzała na niego gniewnie po czym wybiegła. Nie przejmowała się jego zakazem. Szybko znalazła się poza zamkiem pędząc prosto do królestwa Harry'ego.
Chwilę po tym jak Jane wybiegła zdenerwowany Zayn odwrócił się do swojego męża. Nie zamierzał już kontynuować walki na jedzenie.
-To wszystko twoja wina.- powiedział już spokojnym głosem. Jego dłoń momentalnie znalazła się przy policzku bruneta. -Napraw to.
~~
Jane siedziała w komnacie swojego chłopaka wylewając łzy w jego ramię. Cała sprawa coraz bardziej ją przerastała. Nie chciała sporów w rodzinie ale pragnęła by wszyscy zaakceptowali jej związek. Dopiero po chwili postanowiła zapytać lokatego o jego ojca.
-Harry, czy ty także pragniesz w taki sposób prowadzić swoje państwo jak robi to twój ojciec?
-Nie marzę o niczym innym niż o odcięciu się od niego. Nie mogę patrzeć jak przez wojny zdobywa całe bogactwo.- jęknął przytulają dziewczynę mocno do siebie.
Siedzieli tak razem, pochłonięci sobą kilka godzin. Jane zakochiwała się w chłopaku jeszcze bardziej. Był troskliwy i opiekuńczy. Kochał i dbał. Pragnął szczęścia i dobra. Nigdy nikt nie powinien porównywać go do króla Edwarda. Drzwi sypialni otworzyły się. Do środka wpadli rodzice lokatego. Gdy ujrzeli Jane na ich twarzach zagościła złość.
-Co ona tu robi?- fuknęła matka chłopaka.
-Musicie zrozumieć jak bardzo się kochamy.- odpowiedział Harry przyglądając się im.
-Jako król Santa Marii skazuję ciebie i twoją grzeszną wybrankę na wygnanie.- rzucił oschle jego ojciec nie chcąc dłużej patrzeć na parę.
~~
Jane i Harry byli zdruzgotani. Nikt nie rozumiał ich miłości. Żadna osoba nie chciała ruszyć na pomoc. Byli sami, kochający się najmocniej na świecie. Długo rozmyślali czy powinni wrócić do Costa Luny. Rodzice dziewczyny wydawali się być bardziej tolerancyjni. Kiedy księżniczka weszła do zamku Zayn i Louis rzucili się w jej stronę. Nie byli wściekli, widząc ją poczuli ulgę. Tak bardzo bali się o swoją jedyną córeczkę. Mina im zrzedła kiedy ujrzeli za nią syna Edwarda. Jane nic nie mówiąc wpatrywała się na zmianę w oczy jednego i drugiego króla próbując wzbudzić litość. Nie chcieli znów uciekać.
-Zayn?- zapytał jego małżonek.
-Zgadzam się. Bądź szczęśliwa.- mruknął Mulat wprowadzając parę w stan ogromnej radości.
Okej po kolei :)
OdpowiedzUsuń1) Harry w damskiej toalecie xD Kurczę też chciałabym mieć tak wywalone jak on, ale znając moje szczęście byłby ktoś w męskiej i by było niezręcznie xD
2) Louis z tym młodzieńcem xD
Widzę go jako taką irytującą mamę, a Zayn surowy tato xD
Ale mieli umowę to dobrze :3
3) Harry i Jane siedzą na kominie...lalala...
Wybacz poniosło mnie :D
Lubię szlachetność Jane, ma wszystko, ale mimo to chce być samowystarczalna :)
4)"Zaynowi momentalnie zrobiło się słabo"
Kurde widzę Zayna aka taką rozhisteryzowaną damą co ma dłoń na czole i tylko "Louis łap mnie LOUIS CHOLERA JA MAM ZAWAŁ" hahahahahahahahahahahahahaha
5) Latające sztućce, talerze, filiżanki....jeden z moich ulubionych momentów :3
6) JA CI DAM RĘKĘ NA LOUISA PODNOSIĆ! (Przypomniało mi się coś! Wczoraj do mojego gimnazjum przyszło kilka szkół średnich by pokazać tam ofertę itd i była też budowlanka. I oni mieli zawód zbrojarz-coś tam. I Adrian (największy klasowy przygłup (naprawdę, ona nawet nie wie co to suma)) myślał, że na tym kierunku będą zostawać rycerzami i wojownikami XDDDDDDDDDD)
Tak, więc Louis zostanę twoim zbrojarzem XDDDDDDD
7) Mimo, że to ja wymyśliłam pomysł itd. to i tak miałam wrażenie, że Harry oszukuje Jane xd
8) Santa Maria, Costa Luna...SKĄD TY TO BIERZESZ?
9) Wypędzili ich i z jednej strony to smutne, a z drugiej lepiej dla nich ^^
10) Jejku płakać mi się chciało, jak przeczytałam, że nikt nie rozumie ich miłości, bo to w sumie ciężki temat.
11) Widzę jak zrezygnowany Zayn się na to zgadza XD
I tylko potem wzdycha i ma dość życia XD
Tak więc, shot był słodki, smutny, a momentami prześmieszny (choć to chyba nie było zamierzone). Mimo wszystko strasznie Ci dziękuję, że zgodziłaś się na następną z części przygód dwojga królów (masz rację ani Niall ani Jade tu nie występują, więc to nie może być 2 część) i cóż, wszystkiego dobrego :*