sobota, 17 października 2015

Chłopak z Tumblra

Tytuł: Chłopak z Tumblra
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Za wszelkie błędy językowe, interpunkcyjne, stylistyczne lub nawet ortograficzne, przepraszam.
Ostrzeżenia: wulgaryzmy, wspominanie o cięciu i zaburzeniach odżywiania, scena gwałtu.
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
~~
Niechętnie wyglądam za okno widząc jak słońce wschodzi. Jest dopiero szósta nad ranem ale ja nie mogę spać. Wciąż zastanawiam się jak będzie wyglądał dzisiejszy dzień. Będę miał chwilę spokoju, wytchnienia? Nienawidzę być szkolnym popychadłem.
 ~~
-Witaj Lou.- znów usłyszałem tą pogardę w jego głosie. Myliłem się mając nadzieję, że dziś dadzą mi spokój. 
Chciałem wyminąć dużo wyższego ode mnie Harry'ego Styles'a. Niestety, nie miałem szans z nim i jego kolegami. 
-Moglibyście mnie przepuścić?- zapytałem cicho. Nie umiałem im się przeciwstawić. Wiedziałem, że powinienem jednak ciągle coś mnie blokowało.
-Bo co? Poryczysz się?- zaśmiał się Liam. 
Jednak faktycznie czułem napływającą słoną ciecz. Nie należałem do typowych mięśniaków i twardych chłopców. Byłem ich przeciwieństwem. Czy jednak to oznacza, że jestem gorszy?
Zrobiłem krok w przód, jednak od razu zostałem odepchnięty do tyłu przez Nialla Horana. Proszę, dajcie mi spokój- pomyślałem i przygotowałem się na obelgi z ich strony.
-Nie mogę patrzeć na twoją pedałowatą stronę.- warknął Harry i po chwili poczułem pięść na swoim policzku. Znowu.
~~
Będąc w domu kolejnego beznadziejnego dnia przeglądałem bezmyślnie internet. Sam nie wiem czego szukałem, może chciałem komuś się zwierzyć? Moje palce zaprowadziły mnie dziś na Tumblra. Patrzyłem na smutne obrazki związane z cięciem, przemocą. Postanowiłem napisać do autora. Zapytać dlaczego ma depresję. Cholernie chciałem pomóc takim osobom.
-Witaj, jestem Louis Tomlinson. Przypadkowo wpadłem na twoją stronę i przeczytałem wszystko. Widzę, że masz problemy. Nie chciałbyś o tym porozmawiać? Chętnie Ci pomogę. Pozdrawiam.
Teraz pozostaje mi tylko czekać na odpowiedź od użytkownika @badbadboy.
~~
Następnego dnia w szkole było o dziwo, spokojnie. Na każdej przerwie unikałem chłopaków dzięki czemu miałem dziś przy sobie pieniądze na lunch.
Kiedy wróciłem do domu, przypomniałem sobie o tym biednym chłopaku z internetu. Czym prędzej odpaliłem komputer ciekawy czy cokolwiek mi odpisał. Miałem szczęście, chciał a raczej potrzebował znajomości z kimś.
~~
Zayn, bo tak miał na imię chłopak z Tumblra w przeciągu kilku dni stał się moim prawdziwym przyjacielem, najważniejszą osobą. Z nikim nigdy nie rozmawiało mi się tak dobrze. Czułem, że w końcu mam w kimś oparcie.
-Powinieneś chociaż spróbować się im postawić. Nie mogą tak cię traktować!
-Próbowałem Zayn. Zawsze obrywałem. To nie ma sensu.
-Wszystko ma jeśli uwierzysz w siebie! Nie jesteś popychadłem tylko cudownym chłopakiem i pokaż im żeby przenieśli swoją agresję na kogoś innego.
-Zayn, jesteś taki cudowny. Jednak dobrze wiesz, że nie podoba mi się twoje samookaleczenie!
-Wiem Louis. Próbuję z tym walczyć, jednak póki nie poznałem Ciebie to żyletka była moją przyjaciółką.
-Nie pozwolę więcej ci tego zrobić!
-Tak samo jak ja muszę pomóc ci uwierzyć w siebie. Musimy zwalczyć twoje zaburzenia odżywiania! Muszę kończyć. Popiszemy potem.
~~
Po kilkudziesięciu rozmowach z Malikiem zostałem bardzo zmotywowany. Mieliśmy umowę. Ja postawię się Harry'emu i jego paczce natomiast Zayn przestanie się ciąć. Postanowiłem za wszelką cenę dotrzymać tej obietnicy.
Kiedy byłem w toalecie, a raczej myłem już ręce nagle pojawili się wspomniani chłopcy. Ich miny były groźne jednak nie przerażały mnie tak jak kiedyś. Czułem w sobie siłę pochodzącą prosto od mojego przyjaciela.
-No i jak będzie Tomlinson, dajesz jakąś kaskę?- zaśmiał się Harry a ja spojrzałem na niego oburzony.
Trzymaj się Lou- pomyślałem. 
Pokręciłem przecząco głową. Nie dam się.
-Nie pierdol. Dawaj kasę!- warknął Payne. Ja jednak wciąż byłem nieugięty.
-Dajcie mi święty spokój! Nic ode mnie nie dostaniecie!- krzyknąłem i wyminąłem ich.
W środku rozsadzało mnie szczęście i duma. Udało się! 
Poczułem jak ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się. Harry przybliżył swoją twarz do mojej i szepnął:
-Jeszcze tego pożałujesz.
Wyrwałem się z jego uścisku i wyszedłem z łazienki. Czułem, że wszystko w końcu zmierza we właściwym kierunku.
~~
Mijały dni, wciąż były spokojne. Prawie zapomniałem o tym, że byłem kiedyś dręczony. Chłopaków nie spotykałem od dawna. Byłem szczęśliwy a przede wszystkim odzyskałem swoją wiarę w siebie. 
Dziś miałem zostać na próbie kółka teatralnego. Starałem się o jakąś rolę. Chciałem udowodnić wszystkim, że potrafię.
Siedziałem czytając scenariusz kiedy ktoś potknął się o moją nogę. Nie poczułbym tego specjalnie gdyby nie fakt, że na moich spodniach była plama od kawy.
-Matko! Przepraszam Cię bardzo Louis.- odezwała się Kathy, dziewczyna z mojej klasy.
-Kurde. Nie chciałaś. Nie przejmuj się.- odpowiedziałem z udawaną szczerością. Byłem tak naprawdę wściekły.
-Może idź do łazienki i to zapierz zanim będzie jeszcze gorzej?
-Jasne! Tak zrobię.- uśmiechnąłem się i poirytowany pognałem do najbliższej łazienki.
~~
Widząc niezmywającą się plamę byłem coraz bardziej załamany. Wyglądałem jak zwykła fleja! Nie mogłem tak pokazać się przed nauczycielką odpowiedzialną za kółko teatralne.
-Biedaczek z Ciebie Lou Lou.- usłyszałem z kabiny tak dobrze znajomy mi głos.
Po chwili jak spod ziemi wyrósł przede mną Harry. A więc koszmar powrócił.
-Czego ode mnie chcecie?- warknąłem. Teraz już się ich nie bałem.
-Od kiedy jesteś taki męski Tomlinson?- Niall popchnął mnie na ścianę. 
-Nie mogę patrzeć na to jaki jesteś żałosny.- właśnie w tej chwili rozpędzona pięść Liama wylądowała na mojej twarzy.
Ból był niewyobrażalny. Nie zdążyłem się otrząsnąć bo cała trójka zaczęła mnie bić. Czułem pięści na twarzy, na brzuchu oraz kopniaki w krocze. Nie miałem na tyle siły by wygrać tą walkę.
~~
Kilka minut później leżałem już na kafelkach łazienki całkiem pobity. Bolało mnie wszystko, nie umiałem sam wstać. Czułem krew pod nosem i byłem pewny, że jutro pod moim okiem pojawi się wielki siniak. Przez ból brzucha skręcałem się jeszcze bardziej. Najgorsze w tym wszystkim było to, że trójka chłopaków wciąż stała nade mną co nie wróżyło zbyt dobrze. Bałem się, że to jeszcze nie koniec.
-Chłopaki, mam pomysł.- przez mgłę zobaczyłem uśmiechającego się Horana.
~~
Jako pierwszego ujrzałem Harry'ego. Trzymali mnie Liam i Niall. Nawet gdyby tego nie robili, ja nie byłbym w stanie uciec. Chłopak przede mną i rozpinał właśnie spodnie a ja na samą myśl o tym co się za chwilę stanie poczułem się jeszcze gorzej.
-No, zabawimy się.- zaśmiał się Styles na co tylko się skrzywiłem.
Dwójka, która mnie trzymała obróciła moje ciało na brzuch. Po chwili pozbawili mnie spodni a następnie bokserek. Byłem przerażony.
-Gotowy?- szepnął mi Liam do ucha na co zaskomlałem.
Właśnie w tym momencie poczułem jak Harry wbija się we mnie. Nie wiedziałem, że seks jest aż tak nieprzyjemny. Nie zdążyłem jednak ochłonąć, ponieważ chłopak zaczął poruszać się a ja piszczałem z bólu. Prosiłem, wręcz błagałem by przestali, oni jednak tylko się śmiali. Pod powiekami poczułem zbliżające się łzy.
Po kilku minutach Harry wyjął swego członka. Czułem się jak zwykła dziwka, którą można łatwo wykorzystać.
Kiedy myślałem, że to koniec moich cierpień spodnie rozpinali Niall i Liam. Ten pierwszy przybliżył swoje przyrodzenie do mojej twarzy i już wiedziałem do czego zmierza. Natomiast Payne od razu wszedł tam gdzie wcześniej Harry. Drugi raz bolał jeszcze bardziej niż pierwszy. Dostałem w twarz od Nialla i niechętnie wziąłem do buzi jego członka. Cóż, nie miałem wyjścia. Horan  bardzo ostro wpychał go do mojej buzi powodując u mnie krztuszenie się. Miałem tylko ułamki sekund na oddechy. 
Liam mnie gwałcił a od Harry'ego co jakiś czas dostawałem z pięści. Czułem jak mój cały organizm zaczyna wysiadać. Oni chyba też to wyczuli, bo zwiększyli tępo.
-Zmywamy się bo zaraz nam chłopaczek zemdleje.- zaśmiał się Liam i uciekli z łazienki. 
Ja byłem tak słaby i tak obolały, że po prostu odpłynąłem.
 ~~
Kilka dni później wciąż nie doszedłem do siebie. Nie chodziłem do szkoły, czułem się jak największe dno. Chłopak zgwałcony przez bandę. Nie umiałem uporać się z tym faktem. W mojej głowie wciąż krążyły wspomnienia tego incydentu. Na ciele dalej miałem ślady pobicia. Wiedziałem, że tym razem nawet Zayn mi nie pomoże. Mieszkał w Bradford a ja w Doncaster. Był za daleko a jego najbardziej potrzebowałem. Postanowiłem pożegnać się z przyjacielem.
Witaj mój drogi!
Wybacz, że nie pisałem od kilku dni ale wydarzyło się coś strasznego w moim życiu. Kiedy już myślałem, że dzięki tobie stałem się innym człowiekiem. Kiedy potrafiłem się postawić i być szczęśliwym oni i tak mnie skrzywdzili. Zostałem pobity, najmocniej jak do tej pory. Ale to nie wszystko. Mój Zaynie... Oni... mnie zgwałcili. Cała trójka. Czuję się teraz jak śmieć, jak kompletne zero. Nie umiem znieść myśli, że do tego dopuściłem. Po głowie wciąż krążą mi okrutne wspomnienia z tamtego dnia.
Chciałbym Ci naprawdę serdecznie za wszystko podziękować. Zrobiłeś dla mnie więcej niż ludzie żyjący w moim otoczeniu. Zawsze będę Ci wdzięczny. Szkoda tylko, że nigdy nie zobaczymy się na żywo.
Chciałbym Cię także przeprosić za to jaką ofiarą jestem. Że nie umiem poradzić sobie z życiem, które i tak się już kończy.
Pamiętaj, że byłeś moim najlepszym przyjacielem. 
Żegnaj
Louis
Wysłałem mu list pożegnalny i wybrałem się na poszukiwanie tabletek nasennych.
~~
*Zayn*
Czytając wiadomość od Louisa w moich oczach pojawiły się łzy. Nie wierzyłem, że on chce to zrobić. Nie mogłem stracić najlepszego przyjaciela. Przestraszony wybiegłem z domu na dworzec.
-O której odjeżdża najbliższy pociąg do Doncaster?- zapytałem kobietę w kasie.
-Za 10 minut.- odpowiedziała.
Kupiłem bilet i biegłem ile sił w nogach na odpowiedni peron. Wskoczyłem do pociągu minutę przed odjazdem. 
Teraz tylko modlę się bym zdążył na czas. Nie mogę go stracić.
~~
Na szczęście Lou mieszkał niedaleko dworca. Wyuczyłem się jego adresu na pamięć. Zadzwoniłem dzwonkiem, nikt nie otwierał. Byłem przerażony. A co jeśli się spóźniłem? Pchnąłem drzwi, które uchyliły się przede mną i moim oczom ukazał się przyjaciel wsypujący sobie tabletki do buzi.
-Louis co ty wyprawiasz!!- krzyknąłem i wyrzuciłem mu je z ręki.
Chłopak był zaskoczony jednak po chwili w jego oczach zobaczyłem te iskierki.
-Zayn, co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony i przytulił się do mnie.
Wziąłem sprawy w swoje ręce.
-Lou wiesz, że to by nic nie dało. Chciałeś pozbawić mnie jedynego przyjaciela jakim jesteś ty? Posłuchaj mnie, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i jeżeli ty byś się zabił to ja także.- chłopak zaczął szlochać w moje ramię.
Głaskałem go po plecach i wciąż powtarzałem, że teraz wszystko się ułoży. Wyciągnąłem z kieszeni kartkę i podsunąłem ją Louisowi pod nos
Mieszkanie 43 m. Pokój, salon, kuchnia, łazienka. Sprzedane.
-Co to oznacza?- zapytał.
-Od przyszłego tygodnia zamieszkam w Doncaster.- uśmiechnąłem się a chłopak rzucił się na moją szyję.

czwartek, 17 września 2015

Happy End

Tytuł: Happy End
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Trochę umęczyłam się pisząc go ale myślę, że nie jest źle. Za wszelkie błędy przepraszam.
Ostrzeżenia: wulgaryzmy
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
 ~~
Spoglądam na odbicie w lustrze i przesyłam sobie buziaka. Jak zwykle wyglądam oszałamiająco. Dzisiaj wielki dzień. Czas by moje marzenie w końcu stało się rzeczywistością.  Dam z siebie wszystko, pokażę im. I zwyciężę. Czas na podbicie X- factora!
~~
Jeszcze chyba nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Płakałam jak moja mama trafiła do szpitala. Czułam się strasznie kiedy rozwodziła się z tatą. Jednak tego rodzaju stresu i zdenerwowania nie przeżyłam chyba jeszcze nigdy. Dotknęłam ręką kartki z moim imieniem i numerem Leigh-Anne Pinnock 76448.
~~
Wciąż musiałam czekać na moje wielkie 5 minut. Normalnie już dawno byłabym wściekła, jednak wiedziałam, że warto. Postanowiłam kupić sobie w pobliskim automacie małe latte aby trochę się odprężyć.
Plastikowy kubek, gorący napój. Uwielbiam to. Szłam powoli aby nie oparzyć siebie i nikogo w pobliżu. Jednak kiedy chciałam postawić kolejny krok poczułam, że moja noga w czymś się zaplątała. Zajebiście..
Cała moja kawa wylądowała na chłopaku siedzącym obok.
-No i co robisz człowieku?! Gdzie stawiasz rzeczy?! Przez ciebie straciłam moją ulubioną kawę idioto!- krzyknęłam.
-Przepraszam ale to ja jestem cały brudny a za niedługo mój występ.- jeszcze on miał czelność się odzywać. Nie ja tutaj zawiniłam, kurwa!
-Życzę ci wszystkiego najgorszego, połamania nóg, dosłownie. I mam nadzieję, że przed samym występem stracisz głos. Obyśmy się nigdy więcej nie spotkali.- warknęłam i wróciłam na swoje miejsce.
~~
-When you float like a canonball...
Spojrzałam na wiwatującą publiczność. Podobało się. Mam szansę żeby przejść do kolejnego etapu. Jako pierwszy odezwał się chyba najważniejszy z nich.
-Przykro mi Leigh-Anne ale twój występ nie był powalający.- słowa Simona Cowella zawaliły mi grunt pod nogami.
Jurorzy spojrzeli na siebie i Demi Lovato pokiwała głową.
-Damy ci znać co dalej. Na razie czekaj tam gdzie przedtem.- powiedziała po czym zeszłam ze sceny.
Najpiękniejszy dzień życia w przeciągu kilku minut zamienił się w piekło...
~~
-Zayn Malik i Leigh-Anne Pinnock są proszeni do jurorów na scenę!- usłyszałam swoje nazwisko. Pomyślałam, że nie wszystko stracone.
Ruszyłam do kolesia, który mnie wywołał i zobaczyłam obok siebie nikogo innego tylko typa, przez którego straciłam kawę.
Szliśmy w ciszy. I dobrze. Nie miałam ochoty rozmawiać na żaden temat z tym Zajanem, Zeynem czy jakoś tak.
-Poprosiliśmy was tutaj w jednym  celu. Wasze głosy są dobre ale nie wystarczające na to aby móc startować w naszym programie.-zaczęła Demi. Dużo nowego się nie dowiedziałam.
-Jednak po naradzie doszliśmy do wniosku, że połączymy was w zespół. Tylko wtedy macie szansę na to aby przejść do kolejnego etapu.- zakończyła Lady Gaga. 
Wpatrywałam się w jurorów jakby byli trędowaci. Ja w zespole z tym pedałem? Mój Boże..
~~
Musiałam spędzać z moim nowym ''kolegą'' prawie całe dnie. Jako zespół szło nam dobrze. Nawet bardzo. Publiczność nas uwielbiała, jurorzy cenili. Ja jednak wciąż pozostawałam przy swoim zdaniu. Zayn Malik nigdy nie będzie nikim więcej niż dalekim znajomym.
~~
-I love the way you lie..- zakończył Zayn. 
 To był nasz czwarty odcinek. Prawie zawsze wygrywaliśmy. Czułam, że moje największe marzenie się spełnia. Wydam płytę, zrobię wielką karierę i będę się czuła spełniona. Póki co jednak muszę udawać szczerą przyjaciółkę Zayna.
Podeszłam do niego na scenie i mocno go przytuliłam. Czuć było po jego spiętym ciele, że mój ruch go zaskoczył. Jednak po chwili odwzajemnił mój gest.
-Słodko. Widzę, że zarówno na scenie jak i w życiu prywatnym tworzycie super zespół. Wasze głosy idealnie do siebie pasują!- krzyknęła Demi na co publiczność zaczęła wiwatować. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
-Masz rację. Zayn jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam mieć. Najwspanialszym  człowiekiem. Cieszę się, że go poznałam i mam nadzieję, że po X- factorze nasz zespół przetrwa.- zakończyłam po czym zeszliśmy ze sceny.
~~
Weszłam do garderoby Malika totalnie wkurwiona. Umówiłam się z nim na próbę a ten debil po prostu sobie nie przyszedł. Nie znosiłam go. Dzień w dzień musiałam udawać najlepszą przyjaciółkę. Wszystko dlatego, że to dawało nam popularność.
-Malik kurwa co ty wyprawiasz?!- warknęłam kiedy zobaczyłam go siedzącego przed lustrem w morzu łez.
-Lee, nie dzisiaj..- szepnął.
-Nie dzisiaj?! Człowieku przestań ryczeć jak dziecko i idziemy na próbę! Nie chcę przez  ciebie odpaść!- chyba jeszcze nikt w moim życiu nie działał mi tak na nerwy.
-Mój dziadek zmarł kilka godzin temu...
Zastała cisza. Chciałam dać mu minutę na pamięć i ogarnięcie się.
-No i co? Idziemy śpiewać!- warknęłam ponownie.
-Lee, proszę...- naprawdę nie mogę go już słuchać.
-Ty jesteś pojebany! Jesteśmy w półfinale, tak mało dzieli nas od spełnienia mojego marzenia a ty mi wyskakujesz, że ci dziadek umarł i nie chcesz dzisiaj próby?! Mam to gdzieś, zajmiesz się tym później! Przestań się mazgaić, zachowywać jak baba i idziemy!- widząc że moje słowa nie przynoszą rezultatu jeszcze bardziej się zdenerwowałam.- Wiesz co? Pierdol się! Jeżeli przez ciebie odpadniemy to popamiętasz mnie na całe życie grubasie! Mógłbyś coś zrobić z tą swoją wagą bo niedługo trzeba cię będzie toczyć na scenę!- krzyknęłam i z całej siły trzasnęłam drzwiami.
~~
-Przykro jest mi w każdym odcinku żegnać tak wspaniałych artystów. Ta edycja pokazała nam ile cudownych głosów mamy w naszym kraju. Jednak to już koniec. Ktoś wejdzie do finału oprócz Emily Wild.- prowadzący przedłużał niepotrzebnie coś co było oczywiste. Wiedziałam, że ja i ten debil będziemy w finale.
-Z programem żegnają się... Leigh-Anne i Zayn... Tak mi przykro...
~~
-Nienawidzę cię! Po prostu i prawdziwie! Wszystko twoja wina! To przez twoje kaprysy odpadliśmy! Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?! Co przez ciebie straciliśmy?! Nigdy nie sądziłam, że jesteś w czymkolwiek dobry. Moje myśli potwierdziły się. Jesteś dnem na dnie dnem przykryte! Obleśnym grubasem, który powinien całe życie siedzieć w domu! Mam nadzieję, że nigdy więcej nie zobaczę twojej parszywej mordy!- warknęłam i z całej siły przywaliłam mu w pysk. 
~~
Od mojego udziału w programie minęło kilka miesięcy. Wciąż byłam kelnerką. Wciąż nie spełniłam swojego największego marzenia. Wciąż nic nie miało sensu. 
Podczas przerwy weszłam z nudów na facebooka. Zobaczyłam, że mam cztery nieprzeczytane wiadomości. Były od Zayna. Znowu. Pisał do mnie prawie codziennie. Przepraszał za wszystko, a ja miałam to po prostu głęboko w dupie. On już dla mnie nie istniał. 
~~
Od mojego pierwszego występu w X-factorze minął prawie rok. Dziś ponownie spoglądam na swój numer. Tego dnia startuję w programie po raz drugi. Tym razem nie pozwolę dać się do zespołu. Ciężko ćwiczyłam swój głos, do perfekcji. Wiedziałam, że tym razem się uda.
-Zwycięzcą 8 edycji programu X-factor jest... Leigh-Anne Pinnock!- krzyki publiczności, konfetti. Wszyscy szaleją! Wygrałam! Spełniłam swoje największe marzenie. Jestem sławna, wydam płytę. Będę gwiazdą. Mój Boże, życie jest piękne.
~~
-Lee tak się cieszę, że zasiądziesz z nami za jurorskim stołem. Opowiadaj co u ciebie.- po czterech latach, które upłynęły od mojego zwycięstwa, w programie wciąż pozostała Demi.
-Wydałam dwie płyty, miliony sprzedanych egzemplarzy. Niedawno zakończyła się moja trasa koncertowa. Potem dostałam propozycję aby zostać jurorem w programie, który odmienił moje życie.- uśmiechnęłam się na samą myśl jak ogromny sukces osiągnęłam tylko ciężką pracą.
-Witaj, powiedz nam jak się nazywasz, skąd przyjechałaś, co zaśpiewasz.- standardowe pytanie Simona.
-Dzień dobry wam wszystkim. Nazywam się Waliyha Malik. Zaśpiewam Cry baby Melanie Martinez. Piosenkę tą chciałabym zadedykować najwspanialszemu mężczyźnie w moim życiu- mojemu bratu. Jest najlepszą osobą pod słońcem, niestety obecnie zmaga się z anoreksją. Nie idzie mu zbyt dobrze. Nie poddawaj się kochany!
Co proszę? To chyba są jakieś jaja. 
  ~~
-Waliyha! Mówiłam ci, przeciągaj ostatnią literę! Bez tego twoje śpiewanie nie ma sensu!
-Próbuję, to naprawdę trudne.
-Przestań się mazgaić jak twój braciszek i jedziemy od początku!- warknęłam.
-Jesteś chorą egoistką! Mój brat przez twoje pierdolenie o mały włos nie zagłodził się na śmierć! Jesteś potworem! Nie ma w tobie nic z człowieczeństwa! Normalna osoba próbowałaby to naprawić, chociaż by zadzwoniła! Życzę ci abyś umierała w samotności wredna szmato!- krzyknęła i już jej nie było.
~~
-Przykro nam Waliyha, że musisz pożegnać się z naszym programem.
-A mnie nie.- powiedziała od mikrofonu a ja stojąc obok spojrzałam na nią zaskoczona.
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony prezenter.
-Miałam najgorszą trenerkę w życiu. Nienawidzi mnie, nawet nie wiem za co. Przyszłam do tego programu tak samo jak ona cztery lata temu. Traktowała mnie jakbym była niczym, zwykłym śmieciem którym można po prostu pomiatać. Przez nią mój brat ma anoreksję. Wziął do siebie jej słowa, że jest gruby..- w tym momencie prawda o samej sobie w końcu do mnie trafiła. Łzy poleciały z moich oczu.
~~
Pędziłam po autostradzie najszybciej jak się dało. Zrozumiałam moje błędy, jakim złym człowiekiem byłam. Teraz musiałam wszystko odkręcić, przeprosić.
Zadzwoniłam dzwonkiem, zdziwiłam się kiedy drzwi otworzyła mi Waliyha.
-Mogę porozmawiać z Zaynem?- zapytałam  nieśmiało. Widziałam, że była niechętna ale mimo to mnie wpuściła.
-Cześć Zayn.- powiedziałam do wychudzonego chłopaka siedzącego na łóżku.
-Dawno się nie widzieliśmy Leigh.
-Przyszłam cię przeprosić. Wiem, że jest za późno, że minęło kilka lat. Dopiero twoja siostra uświadomiła mi jak podłym człowiekiem jestem.- z moich oczu popłynęły łzy.
-Lee, jestem ci w pewnym sensie wdzięczny za twoje słowa. Gdyby nie ty, nigdy nie zacząłbym się odchudzać.
~~
Spoglądam na seksownego Zayna stojącego naprzeciwko mnie. Śpiewa, przepięknie to robi. Nasza pierwsza piosenka. Połączyliśmy się w zespół, tak jak zawsze powinno być. Zmieniłam się, jestem miła dla każdego. Waliyha mnie polubiła, dalej jestem mentorką w programie. Moi fani mnie kochają, teraz już nas. Zayn chodzi na terapię i powoli wraca do prawidłowej wagi. Wszystko skończyło się dobrze. Happy End- Stay, chcecie posłuchać?