czwartek, 17 września 2015

Happy End

Tytuł: Happy End
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Trochę umęczyłam się pisząc go ale myślę, że nie jest źle. Za wszelkie błędy przepraszam.
Ostrzeżenia: wulgaryzmy
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
 ~~
Spoglądam na odbicie w lustrze i przesyłam sobie buziaka. Jak zwykle wyglądam oszałamiająco. Dzisiaj wielki dzień. Czas by moje marzenie w końcu stało się rzeczywistością.  Dam z siebie wszystko, pokażę im. I zwyciężę. Czas na podbicie X- factora!
~~
Jeszcze chyba nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Płakałam jak moja mama trafiła do szpitala. Czułam się strasznie kiedy rozwodziła się z tatą. Jednak tego rodzaju stresu i zdenerwowania nie przeżyłam chyba jeszcze nigdy. Dotknęłam ręką kartki z moim imieniem i numerem Leigh-Anne Pinnock 76448.
~~
Wciąż musiałam czekać na moje wielkie 5 minut. Normalnie już dawno byłabym wściekła, jednak wiedziałam, że warto. Postanowiłam kupić sobie w pobliskim automacie małe latte aby trochę się odprężyć.
Plastikowy kubek, gorący napój. Uwielbiam to. Szłam powoli aby nie oparzyć siebie i nikogo w pobliżu. Jednak kiedy chciałam postawić kolejny krok poczułam, że moja noga w czymś się zaplątała. Zajebiście..
Cała moja kawa wylądowała na chłopaku siedzącym obok.
-No i co robisz człowieku?! Gdzie stawiasz rzeczy?! Przez ciebie straciłam moją ulubioną kawę idioto!- krzyknęłam.
-Przepraszam ale to ja jestem cały brudny a za niedługo mój występ.- jeszcze on miał czelność się odzywać. Nie ja tutaj zawiniłam, kurwa!
-Życzę ci wszystkiego najgorszego, połamania nóg, dosłownie. I mam nadzieję, że przed samym występem stracisz głos. Obyśmy się nigdy więcej nie spotkali.- warknęłam i wróciłam na swoje miejsce.
~~
-When you float like a canonball...
Spojrzałam na wiwatującą publiczność. Podobało się. Mam szansę żeby przejść do kolejnego etapu. Jako pierwszy odezwał się chyba najważniejszy z nich.
-Przykro mi Leigh-Anne ale twój występ nie był powalający.- słowa Simona Cowella zawaliły mi grunt pod nogami.
Jurorzy spojrzeli na siebie i Demi Lovato pokiwała głową.
-Damy ci znać co dalej. Na razie czekaj tam gdzie przedtem.- powiedziała po czym zeszłam ze sceny.
Najpiękniejszy dzień życia w przeciągu kilku minut zamienił się w piekło...
~~
-Zayn Malik i Leigh-Anne Pinnock są proszeni do jurorów na scenę!- usłyszałam swoje nazwisko. Pomyślałam, że nie wszystko stracone.
Ruszyłam do kolesia, który mnie wywołał i zobaczyłam obok siebie nikogo innego tylko typa, przez którego straciłam kawę.
Szliśmy w ciszy. I dobrze. Nie miałam ochoty rozmawiać na żaden temat z tym Zajanem, Zeynem czy jakoś tak.
-Poprosiliśmy was tutaj w jednym  celu. Wasze głosy są dobre ale nie wystarczające na to aby móc startować w naszym programie.-zaczęła Demi. Dużo nowego się nie dowiedziałam.
-Jednak po naradzie doszliśmy do wniosku, że połączymy was w zespół. Tylko wtedy macie szansę na to aby przejść do kolejnego etapu.- zakończyła Lady Gaga. 
Wpatrywałam się w jurorów jakby byli trędowaci. Ja w zespole z tym pedałem? Mój Boże..
~~
Musiałam spędzać z moim nowym ''kolegą'' prawie całe dnie. Jako zespół szło nam dobrze. Nawet bardzo. Publiczność nas uwielbiała, jurorzy cenili. Ja jednak wciąż pozostawałam przy swoim zdaniu. Zayn Malik nigdy nie będzie nikim więcej niż dalekim znajomym.
~~
-I love the way you lie..- zakończył Zayn. 
 To był nasz czwarty odcinek. Prawie zawsze wygrywaliśmy. Czułam, że moje największe marzenie się spełnia. Wydam płytę, zrobię wielką karierę i będę się czuła spełniona. Póki co jednak muszę udawać szczerą przyjaciółkę Zayna.
Podeszłam do niego na scenie i mocno go przytuliłam. Czuć było po jego spiętym ciele, że mój ruch go zaskoczył. Jednak po chwili odwzajemnił mój gest.
-Słodko. Widzę, że zarówno na scenie jak i w życiu prywatnym tworzycie super zespół. Wasze głosy idealnie do siebie pasują!- krzyknęła Demi na co publiczność zaczęła wiwatować. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.
-Masz rację. Zayn jest najlepszym przyjacielem jakiego mogłam mieć. Najwspanialszym  człowiekiem. Cieszę się, że go poznałam i mam nadzieję, że po X- factorze nasz zespół przetrwa.- zakończyłam po czym zeszliśmy ze sceny.
~~
Weszłam do garderoby Malika totalnie wkurwiona. Umówiłam się z nim na próbę a ten debil po prostu sobie nie przyszedł. Nie znosiłam go. Dzień w dzień musiałam udawać najlepszą przyjaciółkę. Wszystko dlatego, że to dawało nam popularność.
-Malik kurwa co ty wyprawiasz?!- warknęłam kiedy zobaczyłam go siedzącego przed lustrem w morzu łez.
-Lee, nie dzisiaj..- szepnął.
-Nie dzisiaj?! Człowieku przestań ryczeć jak dziecko i idziemy na próbę! Nie chcę przez  ciebie odpaść!- chyba jeszcze nikt w moim życiu nie działał mi tak na nerwy.
-Mój dziadek zmarł kilka godzin temu...
Zastała cisza. Chciałam dać mu minutę na pamięć i ogarnięcie się.
-No i co? Idziemy śpiewać!- warknęłam ponownie.
-Lee, proszę...- naprawdę nie mogę go już słuchać.
-Ty jesteś pojebany! Jesteśmy w półfinale, tak mało dzieli nas od spełnienia mojego marzenia a ty mi wyskakujesz, że ci dziadek umarł i nie chcesz dzisiaj próby?! Mam to gdzieś, zajmiesz się tym później! Przestań się mazgaić, zachowywać jak baba i idziemy!- widząc że moje słowa nie przynoszą rezultatu jeszcze bardziej się zdenerwowałam.- Wiesz co? Pierdol się! Jeżeli przez ciebie odpadniemy to popamiętasz mnie na całe życie grubasie! Mógłbyś coś zrobić z tą swoją wagą bo niedługo trzeba cię będzie toczyć na scenę!- krzyknęłam i z całej siły trzasnęłam drzwiami.
~~
-Przykro jest mi w każdym odcinku żegnać tak wspaniałych artystów. Ta edycja pokazała nam ile cudownych głosów mamy w naszym kraju. Jednak to już koniec. Ktoś wejdzie do finału oprócz Emily Wild.- prowadzący przedłużał niepotrzebnie coś co było oczywiste. Wiedziałam, że ja i ten debil będziemy w finale.
-Z programem żegnają się... Leigh-Anne i Zayn... Tak mi przykro...
~~
-Nienawidzę cię! Po prostu i prawdziwie! Wszystko twoja wina! To przez twoje kaprysy odpadliśmy! Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co zrobiłeś?! Co przez ciebie straciliśmy?! Nigdy nie sądziłam, że jesteś w czymkolwiek dobry. Moje myśli potwierdziły się. Jesteś dnem na dnie dnem przykryte! Obleśnym grubasem, który powinien całe życie siedzieć w domu! Mam nadzieję, że nigdy więcej nie zobaczę twojej parszywej mordy!- warknęłam i z całej siły przywaliłam mu w pysk. 
~~
Od mojego udziału w programie minęło kilka miesięcy. Wciąż byłam kelnerką. Wciąż nie spełniłam swojego największego marzenia. Wciąż nic nie miało sensu. 
Podczas przerwy weszłam z nudów na facebooka. Zobaczyłam, że mam cztery nieprzeczytane wiadomości. Były od Zayna. Znowu. Pisał do mnie prawie codziennie. Przepraszał za wszystko, a ja miałam to po prostu głęboko w dupie. On już dla mnie nie istniał. 
~~
Od mojego pierwszego występu w X-factorze minął prawie rok. Dziś ponownie spoglądam na swój numer. Tego dnia startuję w programie po raz drugi. Tym razem nie pozwolę dać się do zespołu. Ciężko ćwiczyłam swój głos, do perfekcji. Wiedziałam, że tym razem się uda.
-Zwycięzcą 8 edycji programu X-factor jest... Leigh-Anne Pinnock!- krzyki publiczności, konfetti. Wszyscy szaleją! Wygrałam! Spełniłam swoje największe marzenie. Jestem sławna, wydam płytę. Będę gwiazdą. Mój Boże, życie jest piękne.
~~
-Lee tak się cieszę, że zasiądziesz z nami za jurorskim stołem. Opowiadaj co u ciebie.- po czterech latach, które upłynęły od mojego zwycięstwa, w programie wciąż pozostała Demi.
-Wydałam dwie płyty, miliony sprzedanych egzemplarzy. Niedawno zakończyła się moja trasa koncertowa. Potem dostałam propozycję aby zostać jurorem w programie, który odmienił moje życie.- uśmiechnęłam się na samą myśl jak ogromny sukces osiągnęłam tylko ciężką pracą.
-Witaj, powiedz nam jak się nazywasz, skąd przyjechałaś, co zaśpiewasz.- standardowe pytanie Simona.
-Dzień dobry wam wszystkim. Nazywam się Waliyha Malik. Zaśpiewam Cry baby Melanie Martinez. Piosenkę tą chciałabym zadedykować najwspanialszemu mężczyźnie w moim życiu- mojemu bratu. Jest najlepszą osobą pod słońcem, niestety obecnie zmaga się z anoreksją. Nie idzie mu zbyt dobrze. Nie poddawaj się kochany!
Co proszę? To chyba są jakieś jaja. 
  ~~
-Waliyha! Mówiłam ci, przeciągaj ostatnią literę! Bez tego twoje śpiewanie nie ma sensu!
-Próbuję, to naprawdę trudne.
-Przestań się mazgaić jak twój braciszek i jedziemy od początku!- warknęłam.
-Jesteś chorą egoistką! Mój brat przez twoje pierdolenie o mały włos nie zagłodził się na śmierć! Jesteś potworem! Nie ma w tobie nic z człowieczeństwa! Normalna osoba próbowałaby to naprawić, chociaż by zadzwoniła! Życzę ci abyś umierała w samotności wredna szmato!- krzyknęła i już jej nie było.
~~
-Przykro nam Waliyha, że musisz pożegnać się z naszym programem.
-A mnie nie.- powiedziała od mikrofonu a ja stojąc obok spojrzałam na nią zaskoczona.
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony prezenter.
-Miałam najgorszą trenerkę w życiu. Nienawidzi mnie, nawet nie wiem za co. Przyszłam do tego programu tak samo jak ona cztery lata temu. Traktowała mnie jakbym była niczym, zwykłym śmieciem którym można po prostu pomiatać. Przez nią mój brat ma anoreksję. Wziął do siebie jej słowa, że jest gruby..- w tym momencie prawda o samej sobie w końcu do mnie trafiła. Łzy poleciały z moich oczu.
~~
Pędziłam po autostradzie najszybciej jak się dało. Zrozumiałam moje błędy, jakim złym człowiekiem byłam. Teraz musiałam wszystko odkręcić, przeprosić.
Zadzwoniłam dzwonkiem, zdziwiłam się kiedy drzwi otworzyła mi Waliyha.
-Mogę porozmawiać z Zaynem?- zapytałam  nieśmiało. Widziałam, że była niechętna ale mimo to mnie wpuściła.
-Cześć Zayn.- powiedziałam do wychudzonego chłopaka siedzącego na łóżku.
-Dawno się nie widzieliśmy Leigh.
-Przyszłam cię przeprosić. Wiem, że jest za późno, że minęło kilka lat. Dopiero twoja siostra uświadomiła mi jak podłym człowiekiem jestem.- z moich oczu popłynęły łzy.
-Lee, jestem ci w pewnym sensie wdzięczny za twoje słowa. Gdyby nie ty, nigdy nie zacząłbym się odchudzać.
~~
Spoglądam na seksownego Zayna stojącego naprzeciwko mnie. Śpiewa, przepięknie to robi. Nasza pierwsza piosenka. Połączyliśmy się w zespół, tak jak zawsze powinno być. Zmieniłam się, jestem miła dla każdego. Waliyha mnie polubiła, dalej jestem mentorką w programie. Moi fani mnie kochają, teraz już nas. Zayn chodzi na terapię i powoli wraca do prawidłowej wagi. Wszystko skończyło się dobrze. Happy End- Stay, chcecie posłuchać?

2 komentarze:

  1. Wow. Odważnie napisane ;)
    Ale mimo to ciekawe. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Myślałam, że karma się zemści jakoś na Leigh-Anne, a wcale tego nie zrobiła.
    No cóż,
    Poszczęściło jej się :)
    Fajne to ostatnie zdanie! Strasznie mi się podoba:)
    Czekam na kolejne opowiadanka :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam jakiegoś powera i przeczytałam wszystkie shoty xD
    I chyba nigdy nie napisałaś mi niczrgo smutnego (szykuj się na wyciskacz łez, który wymyślę xD)
    I Wgl to było dokładnie takie jak chciałam *-*
    Mój biedny pokrzywdzony Zayn i wredna, bezczelna Leigh-Anne I jedną z moich ulubionych piosenek Melanie
    AAAAAa
    Tu było wszystko co kocham i to jeszcze połączone w jedną całość <3
    Tak więc dziękuję, za to że to piszesz ;3
    I jak już mówiłam szykuj się na wyciskacz łez XD

    OdpowiedzUsuń