wtorek, 10 maja 2016

Top modelka

Tytuł: Top modelka
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii. W końcu poprosiłaś o Gigi w jakimś shocie :D Nie jestem pewna czy o to do końca ci chodziło
Ostrzeżenia: -
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
~~
Louis jak każdego dnia w tygodniu stał przy piecu w kuchni chcąc ugotować licznej rodzinie najwspanialszy obiad. Zależało mu by był chwalony nie tylko w domu ale i poza jego murami. Kiedy wszystkie potrawy już prawie były gotowe do mieszkania weszła gromadka dzieci wraz z Zaynem. Brunet od razu uśmiechnął się na dźwięk słodkich głosików podopiecznych. Po chwili i jego ukochany pojawił się w kuchni całując go przeciągle w policzek. 
-Harry dzisiaj dobrze sprawował się w szkole?- zapytał wykładając pierwszą porcję na talerz. Zayn bez słowa pokiwał głową rozkoszując się pięknymi zapachami. Urzeczony ruszył za swoim mężem siadając przy stole. Obok niego już umiejscowiła się ich sześcioletnia córeczka Jade. Najmłodszy z ich trójki dzieci- Niall jak każdego dnia prosił któregoś z ojców o nakarmienie. Kochali wspólne posiłki.
-Mam nadzieję, że dziś nie przygotowałeś nam deseru.- odezwał się Zayn biorąc do buzi ostatni kawałek mięsa.
-Nie. Czemu pytasz?
-Chciałbym porwać was wszystkich na lody i spacer po zoo. Co sądzicie?- dzieci jak to dzieci uradowane pobiegły zbierać rzeczy. Louis z uśmiechem spojrzał na męża w myślach dziękując za oderwanie go od kolejnego zajęcia.
~~
Cała rodzina jednogłośnie kupiła po dwie gałki lodów owocowych. Harry, Jade i Niall od razu zabrali się za oglądanie dzikich zwierząt. Rodzice patrzyli na nich czując dumę. Decyzja o pierwszym dziecku była cudowna, o każdym kolejnym, jeszcze lepsza. Nareszcie mieli chwilę dla siebie. Spacerowali za dziećmi wyznaczającymi trasę zwiedzania trzymając się za ręce. Żyli w kraju wolnym i tolerancyjnym. Po ogłoszeniu zgody na małżeństwa homoseksualne urzędy urywały się od dzwoniących par chętnych na ślub. Do państwa Malik przybiegł właśnie ich najmłodszy synek wręcz ciągnąc ich za sobą. Palcem pokazał na tygrysa pożerającego swój posiłek. Rodzina przyglądała się tej czynności jednocześnie rozmawiając o sile zwierzęcia. Przy klatce dzikiego kota spędzili zdecydowanie najwięcej czasu.
Po skończonej wycieczce Lou czule pocałował ukochanego w usta ciesząc się, że spędzili popołudnie razem. Pierwszy raz od dawna.
~~
Podział obowiązków był taki sam odkąd się poznali. To Zayn pracował, zarabiał na utrzymanie wszystkich członków rodziny. Louis natomiast zajmował się domem. Sprzątał, gotował, robił zakupy. Rozkoszował się w południe pustym mieszkaniem. Wówczas rozsiadał się wygodnie na balkonie wraz z książką.
Zayn w świecie mody był znaną osobą. Reżyserował większość londyńskich pokazów. Projektanci cenili go za pomysłowość i zaangażowanie. Dzięki niemu modelki szły w odpowiednich odstępach czasowych, po wyznaczonych liniach. Mimo tego, że ukończył technikum hotelarskie pasował do tego zawodu jak nikt inny.
Trzymał właśnie w ręce notes i zakreślacz obmyślając gdzie przy kolejnym show posadzić najważniejszych gości. Wokół niego krążyły seksowne modelki a mężczyźni przywieszali potrzebne dekoracje. Mulat jednak potrafił skupić się na swoim zadaniu. Długo główkował się czy odpowiednim rozwiązaniem całej sprawy będzie umieszczenie obok projektanta modelki na emeryturze- niejakiej Tessy Wildwood. Westchnął cicho nie mogąc przez to przebrnąć.
Wtem ktoś przysłonił całe światło padające na kartkę. Poirytowany podniósł wzrok chcąc od razu okrzyczeć łotra. Odebrało mu jednak mowę, gdy jego oczy ujrzały wysoką i smukłą blondynkę. Nie była jakąś tam modelką. Malik przyglądając się zupełnie zapomniał o tym, że milczy. Nie mógł się skupić patrząc na twarz, która kilka lat temu była mu tak bliska. Gigi zupełnie się nie zmieniła. Wciąż była pucatą i uśmiechniętą dziewczyną.
-Co ty tu robisz?- wyjąkał choć próbował być profesjonalistą.
-Zayn, tyle lat się nie widzieliśmy więc to zrozumiałe, że tak się oddaliliśmy od siebie. Jestem modelką, lecz nie byle jaką. Najlepszą z najlepszych, wręcz top modelką. Idę jutro w tym pokazie.- wyjaśniła pewnym głosem nie kryjąc swojej dumy.
A więc jednak zmieniła się. Kiedy ona i Zayn byli parą, Gigi nie lubiła masowych imprez i obecności dużej ilości osób. Była cichą i skrytą dziewczyną, która w chwili zagrożenia chowała się za chłopakiem. Teraz Mulat był jednak pewny, że w razie niebezpieczeństwa to nowa, wyszczekana Gigi lepiej zajęłaby się wrogiem.
-W takim razie gratuluję.- odparł formalnie nie chcąc rozmawiać z nią o ich wspólnej przeszłości.
-Nadal jesteś tak samo przystojny, jak w liceum. Nie mogę uwierzyć, że przerzuciłeś się na chłopców.- mruknęła niezadowolona.
-Wybacz, ale nie będziemy poruszać mojego życia prywatnego.- fuknął zdumiony jej szczerością.
-Do zobaczenia na jutrzejszym pokazie, słonko.- mrugnęła zostawiając Malika samego na środku wybiegu.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że od dawna wstrzymuje oddech.
~~
Zayn pożegnał się z mężem i ucałował każde śpiące dziecko w czółko po czym wyszedł z domu. Reżyser pokazów przeważnie pracował w dzień. Kiedy jednak odbywało się owe wydarzenie nie dość, że musiał być na miejscu dwie godziny wcześniej, to jeszcze zostawał do późnych, nocnych godzin. 
Uśmiechnął się na widok idealnie przygotowanej sali i lśniącego wybiegu. Wszystko wyglądało tak abstrakcyjnie jak nowa kolekcja włoskiego projektanta- Julio Garcia. Zajrzał za kulisy chcąc sprawdzić jak czują się modelki. I na tym polegała jego praca. Modlił się w duchu aby znów nie natknąć się na byłą dziewczynę. Widział, że większość z nich jest gotowa, a na miejscach zarówno vipowskich jak i nie zasiadali ludzie. Czuł, że ten pokaz będzie czymś cudownym.
Już miał iść w stronę swojej loży, gdy w garderobie usłyszał ten mocny głos Gigi:
-Spotykaliśmy się kilka lat temu ale gdy ujrzeliśmy się niedawno całe uczucie powróciło.
-Super ciacho z niego. Gratuluję, Hadid.- skomentowała jakaś modelka.
-Mówię wam... Zayn Malik i ja już od jakiegoś czasu mamy gorący romans.
Wspomniany mężczyzna wybałuszył oczy słysząc te bzdury. Nie podejrzewał, że Gigi będzie w stanie posunąć się do czegoś takiego.
~~
Cały pokaz przesiedział zamyślony i zdenerwowany. Po głowie wciąż krążyły mu słowa byłej dziewczyny. Na wspomnienie pewności w jej głosie gdy wypowiadała te kłamstwa dostawał białej gorączki. Nawet nie zauważył kiedy pokaz dobiegł końca a ludzie zaczęli oklaskiwać projektanta. Poszedł ich  wskazówkami i również to zrobił w tłumie modelek wyłapując blondynkę. Chciał prędko wyjaśnić z nią całą sprawę, by nie liczyła na nic. Był gejem od dziesięciu lat i nic nie było w stanie tego zmienić.
Kiedy zobaczył ją wychodzącą zza kulis szybko zaciągnął modelkę na bok. Nie mógł dłużej ukrywać
swojego poirytowania.
-Czemu opowiadasz koleżanką, że mamy romans? Straciłaś mózg?- zapytał ostro nie zważając na miejsce w jakim się znajduje.
-Ależ kochanie, nie denerwuj się.- powiedziała nawet na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.
Zayn nawet nie miał chwili by zastanowić się nad ostrym komentarzem. Gigi mocno przywarła do jego ust nie pozwalając mu się odsunąć. Z wprawą włożyła swój język do buzi Malika. Ten ocknął się dopiero wtedy gdy zobaczył błysk. Odepchnął wściekle Hadid tak, że upadła. Spojrzał w bok, był otoczony przez paparazzi. Wiedział co to oznacza. Jutro jego mąż i dowie się, że zdradził go z top modelką.
~~
Nie pomylił się. Gdy tylko odwiózł dzieci do szkoły i przedszkola po czym wrócił do domu z powodu wolnego dnia Louis naskoczył na niego. Ze łzami w oczach krzyczał jak bardzo go nienawidzi jednocześnie wyzywając od najgorszych. Zayn próbował uspokoić jakoś rozwścieczonego ukochanego. Mówił mu jak bardzo go kocha.
-Lou, musisz mi uwierzyć.- zaskomlał gdy mąż zamilkł.- Jesteś moim szczęściem, pasją, miłością i pożądaniem. Nigdy nie zastąpiłbym kogoś tak wartościowego na zwykłą szmatę, którą jest moja była dziewczyna. Musisz mi uwierzyć. Jeżeli jest coś, co mogę zrobić abyś wybaczył to, że wcześniej jej nie odepchnąłem to powiedz.
-Nie wiem jak, ale odkręć całą tą chorą sytuację.- powiedział chłodno brunet opuszczając pokój.
~~
Zayn jak obiecał tak zrobił. Pół nocy myślał nad zemstą. Kilka dni później wyszedł do pracy kompletnie olśniony. Wiedział, że w kolejnym pokazie także będzie uczestniczyć Gigi. Uśmiechnął się widząc dziennikarzy przed wejściem do budynku. Od razu podbiegł do niego jeden z mężczyzn.
-Panie Malik, czy potwierdzi pan plotki o romansie z top modelką Gigi Hadid?
-Gwarantuję wszystkim, że za nic w świecie nie poszedłbym z nią do łóżka.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Miłość silniejsza od zasad

Tytuł: Miłość silniejsza od zasad
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Cóż, nie mogę powiedzieć że jest to druga część ''Księżniczki i biedaczki'' bo ani Niall ani Jade się tutaj nie pojawiają. Dlatego oba opowiadania będą funkcjonować jako oddzielne z kilkoma rzeczami wspólnymi. Wiem, że oczekiwałaś czegoś lepszego. Wiem, że ci się nie spodoba. Po prostu wybacz.
Ostrzeżenia: --
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
~~
Jane była drugim dzieckiem homoseksualnej pary królów. W chwili gdy jej brat osiągnął szesnaście lat, ona miała zaledwie siedem. Dziewięć lat później nadszedł czas aby ona poznała swojego małżonka. Zayn i Louis postanowili zabrać ukochaną córeczkę na jedno z zebrań państw. Pojawiali się na nim władcy sąsiednich krajów. Dziewczyna nie była zbytnio zadowolona z takiej rozrywki. Udawała przed wszystkimi, że świetnie się bawi. Z niechęcią spoglądała na ekscytujących się ojców zastanawiając się do czego to wszystko prowadzi. Edward- władca najbardziej znienawidzonego ale i najgroźniejszego państwa właśnie zabierał głos. Zniesmaczona Jane szepnęła do Zayna, że ma potrzebę i szybko wyszła. Na korytarzu poprawiła wgniecenia w swojej wystawnej sukni. Już miała wejść do damskiej toalety, kiedy drzwi gwałtownie się otworzyły. Zaskoczona spojrzała na wychodzącego chłopaka.
-Nie pomyliłeś się?- zapytała zdziwiona.
-Nie mam zamiaru szukać męskiej.- odparł niewzruszony.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem. Nie wyglądał jak następca któregokolwiek tronu. Miał na sobie czarne szaty i glany. Zza rękawa wystawały tatuaże. Posiadał także kilka kolczyków. Przy wystrojonej Jane wyglądał jak biedny chłopak. Samo patrzenie na tak odmienną osobę urzekało ją. Jeszcze nigdy nie poznała kogoś, kto tak otwarcie buntowałby się przeciwko obowiązującym zasadom. Długo nie mogła oderwać od niego wzroku.
~~
-Jane, czy na spotkaniu państw rozmawiałaś z jakimś uroczym młodzieńcem?- zapytał Louis kilka dni później przy wystawnej kolacji w zamku. 
Dziewczyna niechętnie podniosła wzrok nie chcąc rozmawiać z rodzicami. Czuła presję z ich strony. Kiedy dwójka domyśliła się, że Jane nic nie powie głos zabrał Zayn:
-Jeżeli nie spotkałaś jeszcze odpowiedniego mężczyzny powiedz nam. Chętnie pomogę tak jak w przypadku twojego brata.
Louis spojrzał gniewnie na małżonka. Nie wierzył własnym uszom, że znów miesza się w nieswoje sprawy. Nie zamierzał zwlekać ze zwróceniem mu uwagi.
-Przypominam ci o naszej umowie. Mieliśmy dać wolną rękę naszej córce w wyborze partnera. Przestań się znów w to angażować albo od ciebie odejdę!- rzucił wściekłym głosem.
Atmosfera w zamku była coraz gorsza a zniesmaczona tym wszystkim Jane wybrała się na spacer.
~~
Wpatrywała się w piękny wieczorny las. Nie chciała wracać do domu. Potrzebowała czasu na odsapniecie od królewskiego życia. Wszystkie zwyczaje i tradycje tylko niszczyły jej życie. Pragnęła się zbuntować, zostać w końcu normalną dziewczyną. Chciała pracować, sama siebie utrzymywać. Długo rozmyślała na ławce aż zza drzewa wyłonił się chłopak. Jane szybko go rozpoznała. Znów wyglądał niedbale. Czarne szaty, krzyż, glany i odsłonięte tatuaże. Jakby taki wygląd był powodem do dumy. Kiedy zobaczył księżniczkę ruszył w jej stronę zajmując miejsce obok.
-My się już chyba spotkaliśmy, prawda?- zapytał zaintrygowany.
-Masz rację, na zebraniu państw.- odpowiedziała uśmiechając się niewinnie.
-Cóż, jestem Harry.
-Jane, miło mi.- uścisnęli sobie dłonie i zaczęli rozmawiać.
~~
Żadna ze stron nie spodziewała się, że ta znajomość tak ich pochłonie. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu dużo rozmawiając, śmiejąc się i planując przyszłość. Wciąż pomiędzy nimi rodziło się uczucie. W pewnym momencie nawet nie ukrywali jak na siebie działają. Jane czuła się wolna i zbuntowana przy swoim chłopaku. Harry natomiast nareszcie spędzał więcej czasu poza murami swojego zamku. Wydawałoby się, że ta relacja dla obydwóch stron jest dobra. Dwudziestego dnia ich znajomości dziewczyna wpadła na szalony pomysł. Postanowiła pokazać wszystkim w Costa Lunie, że ma dość bycia słodką księżniczką. Z pomocą Harry'ego przefarbowała włosy na kolory tęczy, zrobiła kolczyk w języku i wardze i diametralnie zmieniła styl. Gdy tak inna wróciła do zamku wszyscy wybałuszyli oczy przyglądając się jej. Zaynowi momentalnie zrobiło się słabo, źle zrobił zostawiając sprawę bez nadzoru. Tylko Louis jeszcze jakoś się trzymał.
-Dziecko, czy ty masz tatuaż?- zapytał grobowym głosem. 
Jane stała się bardziej pewna siebie. Bez żadnego strachu pokiwała głową. Mężczyzna bacznie przyglądał się napisowi nie chcąc w to wszystko uwierzyć. Jane i Harry Styles uświadomił mu w co jego córka się wplątała.
-Czy ty zdajesz sobie sprawę kim jest ten twój Harry?- rzucił wściekle Zayn.
-Owszem, moim przyszłym mężem.
-Nie moja panno. On jest synem Edwarda- naszego odwiecznego wroga.
~~
Przy obiedzie nikt ze sobą nie rozmawiał. Wszyscy nadal byli wstrząśnięci zachowaniem Jane. W oczach rodziców wyglądała wręcz koszmarnie. Zayn był wściekły z powodu jej wyboru i nie hamował swoich emocji. Na każdym kroku uświadamiał ją, jak bardzo się zawiódł. Cała ta sytuacja denerwowała drugiego króla. Owszem i on nie był uradowany z powodu partnera córki. Nie chciał jednak zmuszać jej do czegokolwiek. Kiedy usłyszał jak małżonek znów fuknął na Jane, nie powstrzymał emocji.
-Możesz do cholery przestać? Mam dość tych ciągłych pretensji!- złość była tak duża, że po chwili widelec, który trzymał w ręce wylądował niedaleko ręki Mulata.
-Mam pozwolić na to by moje dziecko przeszło na złą stronę?- warknął i w odpowiedzi rzucił jedzeniem jakie widniało na jego talerzu.
Atmosfera pogarszała się z każdą sekundą. Krzyki małżonków rosły. Jane przyglądała się temu wszystkiemu z boku nie dowierzając. Zayn i Louis rzucali w siebie jedzeniem, sztućcami, talerzami i filiżankami. Zapłakana postanowiła jak najszybciej opuścić jadalnię. Była już tak blisko gdy nagle za nadgarstek złapał ją Zayn.
-Masz szlaban. Nawet nie próbuj wychodzić ze swojej komnaty.- warknął. 
Dziewczyna wyrwała swój nadgarstek nie mogąc dłużej przebywać obok ojca. Spojrzała na niego gniewnie po czym wybiegła. Nie przejmowała się jego zakazem. Szybko znalazła się poza zamkiem pędząc prosto do królestwa Harry'ego.
Chwilę po tym jak Jane wybiegła zdenerwowany Zayn odwrócił się do swojego męża. Nie zamierzał już kontynuować walki na jedzenie. 
-To wszystko twoja wina.- powiedział już spokojnym głosem. Jego dłoń momentalnie znalazła się przy policzku bruneta. -Napraw to.
~~
Jane siedziała w komnacie swojego chłopaka wylewając łzy w jego ramię. Cała sprawa coraz bardziej ją przerastała. Nie chciała sporów w rodzinie ale pragnęła by wszyscy zaakceptowali jej związek. Dopiero po chwili postanowiła zapytać lokatego o jego ojca.
-Harry, czy ty także pragniesz w taki sposób prowadzić swoje państwo jak robi to twój ojciec?
-Nie marzę o niczym innym niż o odcięciu się od niego. Nie mogę patrzeć jak przez wojny zdobywa całe bogactwo.- jęknął przytulają dziewczynę mocno do siebie.
Siedzieli tak razem, pochłonięci sobą kilka godzin. Jane zakochiwała się w chłopaku jeszcze bardziej. Był troskliwy i opiekuńczy. Kochał i dbał. Pragnął szczęścia i dobra. Nigdy nikt nie powinien porównywać go do króla Edwarda. Drzwi sypialni otworzyły się. Do środka wpadli rodzice lokatego. Gdy ujrzeli Jane na ich twarzach zagościła złość.
-Co ona tu robi?- fuknęła matka chłopaka.
-Musicie zrozumieć jak bardzo się kochamy.- odpowiedział Harry przyglądając się im.
-Jako król Santa Marii skazuję ciebie i twoją grzeszną wybrankę na wygnanie.- rzucił oschle jego ojciec nie chcąc dłużej patrzeć na parę.
~~
Jane i Harry byli zdruzgotani. Nikt nie rozumiał ich miłości. Żadna osoba nie chciała ruszyć na pomoc. Byli sami, kochający się najmocniej na świecie. Długo rozmyślali czy powinni wrócić do Costa Luny. Rodzice dziewczyny wydawali się być bardziej tolerancyjni. Kiedy księżniczka weszła do zamku Zayn i Louis rzucili się w jej stronę. Nie byli wściekli, widząc ją poczuli ulgę. Tak bardzo bali się o swoją jedyną córeczkę. Mina im zrzedła kiedy ujrzeli za nią syna Edwarda. Jane nic nie mówiąc wpatrywała się na zmianę w oczy jednego i drugiego króla próbując wzbudzić litość. Nie chcieli znów uciekać. 
-Zayn?- zapytał jego małżonek.
-Zgadzam się. Bądź szczęśliwa.- mruknął Mulat wprowadzając parę w stan ogromnej radości.

niedziela, 17 kwietnia 2016

Księżniczka i biedaczka

Tytuł: Księżniczka i biedaczka
Kilka słów: Powstał na życzenie Natalii <3 Nie wiem czy do końca chodziło ci o to i czy długość ci odpowiada. Jest to pierwsze opowiadanko od października więc jestem podjarana troszkę. Zaczynamy na nowo :)
Ostrzeżenia: -
Wszystko to fikcja powstała na potrzeby tego opowiadania. Czytasz na własną odpowiedzialność.
~~
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami w pięknym, niewielkim państewku Costa Luna żyło sobie urocze małżeństwo. Nie było jednak zwyczajne jak reszta mieszkańców. Zayn i Louis byli królami wytrwale rządzącymi. Poddani ich kochali a cały kraj był ogromnie tolerancyjny. Mężczyźni ogromną uwagę przywiązywali do spokoju w Costa Lunie. Nie znosili panujących wojen i dbali o to, by w ich państwie nie dochodziło do sporów. Wszyscy żyli w zgodzie. Nie byli jednak idealni. Zbyt mocno liczyły się dla nich pieniądze i zysk. Dlatego niektórzy z poddanych byli po prostu biedni. Para posiadała dwójkę dzieci urodzonych przez specjalnie sprowadzoną do tego kobietę. Długo myśleli czy potomstwo jest im potrzebne. Kiedy jednak nasuwało się, że ktoś spoza książęcego rodu obejmie tron, od razu wiedzieli, że potrzebują syna. Kiedy dostrzegli jak to cudownie jest mieć dziecko, zapragnęli kolejnego. Teraz posiadali prawie już szesnastoletniego Nialla i siedmioletnią Jane. Czas płynął nieubłaganie szybko, przecież dopiero co zmieniali pieluszki synkowi.
Costa Luna jak wszystkie monarchiczne państwa miała określone zasady. W chwili gdy dziecko osiągnie szesnaście wiosen, powinno ustatkować się w życiu prywatnym.
-Niallu, jak ci idą poszukiwania kobiety?- zapytał Louis wchodząc do komnaty syna.
-Wcale ojcze. Nie jestem gotowy by mieć żonę!- wybuchnął wprowadzając w osłupienie króla.
-Dobrze wiesz jakie są tradycje. Wkrótce będziesz nam dziękował za wspaniałą małżonkę.- odpowiedział wesoło po czym zostawił blondyna samego w jego komnacie.
Chłopak wpatrywał się w swoje odbicie. Tak bardzo nie chciał dorosnąć. Westchnął cicho po czym położył się do łóżka. Przez najbliższe dni nie czeka go nic prócz odwiedzanie księżniczek bądź szlachcianek.
~~
Pierwszą damą jaką odwiedził była niejaka księżna Hanna Montoya. Niall uważał ją za piękność, lecz ona miała prawie trzydzieści lat. Nie chciał żony a już dopiero tak dużo starszej. Próbował ukryć swoją niechęć do władczyni sąsiedniego państwa. Siedzieli właśnie przy wytwornym i bogato zastawionym stole. Hanna chwaliła się prywatnymi jak i krajowymi osiągnięciami. Tylko Zayn i Louis tak naprawdę jej słuchali. Niall rozmyślał jak cudownie byłoby poznać tajemniczą dziewczynę. Nie chciał bogatej i przesadnie wychowanej panienki. Potrzebował kogoś przy kim nareszcie poczułby się dobrze.
-Niallu, jak przebiegło ci spotkanie z księżną?- zapytał Zayn usadawiając się w karocy.
-Tato.. Ja po prostu nie chcę takiej żony.- westchnął zrezygnowany.
~~
Kolejny dzień przyniósł następną wizytę. Jedyną rzeczą jaka pocieszała go w tym spotkaniu był fakt, że księżniczka Perrie Edwards była w jego wieku. Wiele razy słyszał o niej dobre rzeczy, ojcowie wmawiali mu jak cudowną partnerką mogłaby być. Chłopak wiedział jednak, że nie chodzi im tylko o jego szczęście. Jak wspaniale by było gdyby dwa niewielkie państewka połączyły się, prawda? Zapukał delikatnie do komnaty dziewczyny wedle polecenia Zayna. Kiedy usłyszał zaproszenie powoli wszedł. Perrie siedziała dumnie na łóżku czesząc swoje długie, blond włosy. Miała bardzo mocny makijaż i różową cekinową suknię. Jej blask aż odrzucił księcia.
-Witaj piękna.- odezwał się od razu schlebiając blondynce. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Wystawiła dłoń do pocałowania a Niall ujął ją nie chcąc wyjść na niemiłego. 
Rozmawiali z Perrie bardzo długo. Jak się okazało wiele rzeczy ich łączyło. Obydwoje uwielbiali jazdę konną i krykieta. Umówili się nawet na przyjacielskie rozgrywki. Dziewczyna opowiadała o swojej przeszłości jak i bogato malującej się przyszłości. Niall słuchał urzeczony wciąż jednak dziwiąc się dlaczego tak odważnie się ubiera. Była piękną szesnastolatką a to co z siebie robiła zdecydowanie go odpychało.
~~
Małżeństwo siedziało w swojej wystawnej sypialni rozmawiając na temat syna. Ochoczo wybierali odpowiednią kandydatkę dla szesnastolatka. Dopiero gdy przyszedł czas na księżniczkę Perrie kłótnia wisiała w powietrzu.
-Nie wydaje mi się by ta dama spodobała się naszemu synowi.- rzucił Louis odkładając jej portret.
-Nie mogę się z tobą zgodzić mężu. Niall i panna Edwards bardzo dobrze się dogadują. To tylko kwestia czasu aż się w sobie zakochają.- odparł Zayn chcąc go przekonać.
-Być może ma z nią dobry kontakt ale jej wygląd wcale mnie nie odpowiada!- krzyknął zdenerwowany król.
-Patrz, do cholery na przyszłość państwa.- warknął ten drugi.
Kłócili się oraz bardziej. Każdy z nich miał mnóstwo argumentów, którymi chciał przekonać drugiego do swojego zdania. Jeszcze nigdy tak na siebie nie krzyczeli. Kiedy mieli nawet podnosić na siebie ręce do komnaty wbiegła ich zapłakana córeczka. Jane stanęła między nimi spoglądając smutno.
-Dlaczego się kłócicie?- jęknęła przez łzy. 
Parze od razu zmiękło serce. Przytulili się w trójkę przepraszając siebie nawzajem. Nie mogli znów rozczarować Jane.
~~
W tym samym czasie Niall przemieszczał się po królestwie głęboko rozmyślając nad swoją przyszłością. Wiedział, że ojcowie chcą dla niego jak najlepiej. Nie był jednak przekonany czy Perrie była tą jedyną. Po kilku spotkaniach naprawdę ją polubił. Wiedział, że zbyt pochopnie ją ocenił. Nie kochał jej jednak a chyba o to chodziło w małżeństwie. Oczekiwał takiej relacji jaka wywiązała się pomiędzy Louisem a Zaynem. Z księżniczką nie mógł na to liczyć.
Przepiękny zapach pieczywa wdarł się do jego nosa. Westchnął urzeczony i czym prędzej skierował się do miejsca, z którego on pochodził. Niska brunetka na początku wybałuszyła oczy widząc przed sobą księcia. Dopiero po chwili była zachwycona jego wyglądem.
-Cudownie tutaj pachnie panienko.- odezwał się.
Dziewczyna oblała się rumieńcem słysząc pochwałę. 
-Jak ci na imię?- dodał uśmiechając się.
-Jade, książę.- szepnęła zawstydzona co jeszcze bardziej go urzekało.
-Proszę cię, mów mi Niall.
~~
Brunetka szybko okazała się damską wersją królewskiego syna. Chodzili na spacery rozmawiając o przyziemnych sprawach. Chłopak cieszył się, że nareszcie może posłuchać jak wygląda prawdziwe życie. Jade nauczyła go formować i piec chleb. Był dumny z siebie, że nareszcie staje się samowystarczalny. Nie pozostawał jednak dłużny dziewczynie. Zabierał ją do zamku, pokazywał jego najlepsze strony. Uczył brunetkę jazdy konnej, zabierał na wytworne kolacje. Przy niej czuł się kimś zupełnie innym.
-Jade?- zapytał gdy któregoś dnia spacerowali po zamkowym ogrodzie.
-Słucham cię.- odpowiedziała z uśmiechem na ustach. Naprawdę była szczęśliwa.
Chłopak westchnął po czym uklęknął przed zaskoczoną szesnastolatką. Wyjął pudełeczko z pierścionkiem, najdroższym jaki udało mu się znaleźć. Uważał, że dziewczyna warta jest wszystkiego co najlepsze i cieszył się, że może jej to zapewnić.
-Wyjdziesz za mnie?- zapytał nieśmiało.
Jade pociągnęła go w górę mocno do siebie przytulając. Szepnęła mu na ucho ciche ''tak''. Niall złożył delikatny pocałunek na jej policzku. Szczęście wręcz z niego wypływało. Nie dbał o to czy zostanie wyśmiany przez innych władców. Nie interesowało go co pomyśli Perrie i inne wytworne księżniczki. Wiedział, że Louis i Zayn prędzej czy później zaakceptują jego wybrankę. Najważniejsze było to, że przy Jade nie czuł się księciem. Był zwykłym chłopakiem posiadającym niezwykłą narzeczoną.